środa, 4 marca 2015

Jeszcze appendix do tury 3 z dalekiej północy


Powiem, tak warto robić kampanie, zrzymać sie na kości i cierpieć anlizujac własne ruchy (lub ich brak) sprzed 5 minut by na koniec przeczytać taki raport. Perełka - dzieki Rilian!


Gracz 1: Treju
Frakcja: Oś (w tym selektorze, to w sumie dyskusyjne:P)
Armia pomalowana
Gracz 2: Rilian
Frakcja: Alianci (w tym selektorze, to nawet nie powinno być dyskusyjne;))
Armia pomalowana w 98% (3 figurki z LMG proksowały SMG, bo przy takich opcjach selektora, nie miałem już piechoty:P)

Remis
Scenariusz: Treju wie;)
Trej: No tak z bronieniem przez finów 3 znaczników własnej strefie

Zdjęcia są jakie są wiec na wszelki podpiszę.
Hodowcy reniferów:

Najeżdżcy z dalekiego wschodu:



Armia Czerwona dokonała wczoraj szturmu na linie obronne Finlandii. Pluton NKWD stosując typowo radziecką strategię, bez outflanków, czy jakiś dziwnych zagrań typu rezerwy zaatakował bezpośrednio pozycje fińskie:D.

Bitwa zaczęła się od przygotowania artyleryjskiego, lecz pozycje obrońców były zbyt dobrze ukryte i ostrzał nie przyniósł żadnych efektów. W trakcie ostrzału obie strony zaczęły się do siebie podkradać na tyle blisko, że spotter od radzieckiego moździerza zorientował się zbyt późno, że w budynku obok kryje się fiński snajper, spostrzeżenie zaowocowało kawałkiem metalu między oczami.
Podczas gdy Finowie dopijali jeszcze poranną kawę (Trej wylosował chyba z 5 moich kostek jako pierwsze:P) Rosjanie ruszyli do przodu pod osłoną budynków wioski. Padło kilka strzałów, w większości bezskutecznych, lecz jedna z pechowych kul trafiła w oko ładowniczego fińskiej rusznicy przeciw pancernej, jej strzelec doszedł do wniosku, że pozycja jest niedogodna i powinien się przenieść, wybrał pozycję poza stołem, bliżej rodzinnej wioski, gdzie przecież czeka świeżo wypieczony chleb przygotowany przez jego narzeczoną i kubek samogonu;)
W odpowiedzi na pojawienie się Rosjan Finowie się przyczaili, strzelał jedynie ich snajper i moździerz.

Na lewej flance swój rajd rozpoczął radziecki samochód pancerny. Jadąc naprzód krył ogniem z karabinu fińskiego spottera (trafiając go dwukrotnie, lecz ten pomimo odniesionych ran nadal podawał koordynaty dla moździerza) oraz ostrzałem z armaty próbując przebić pancerz fińskiego Vickersa ukrytego nieopodal wioski, przy przeprawie przez rzekę. Środkiem nadal korzystając z osłony wioski posuwała się piechota, prawą flanką atakował lądowy okręt, T-35. Posuwał się miarowym tempem, po drodze ostrzeliwując wszystko, co weszło w kąt ostrzału, lecz odległość do wroga była zbyt wielka aby dokonać strat. Obsługa moździerza, rozwścieczona stratą kolegi, który jako jedyny potrafił grać na harmoszce zaczęła ostrzeliwać budynek, w którym krył się jego zabójca-snajper. Już pierwszy strzał okazał się skuteczny i pocisk przebijając dach wpadł do izby, gdzie kryli się Finowie, rozrywając ich na kawałki. Radziecki Maxim na cel wziął fińską armatkę p.panc, zabijając jednego z ładowniczych prawdziwie wyborowym strzałem. Fińskie morale zaczęło padać, jedna z drużyn ukrytych za wzgórzem zdecydowała, że poranna kawa była zbyt zimna i cofnęli się w kierunku swojej krawędzi, aby jeszcze na chwilę rozpalić ognisko (nie ma to jak weterani z jednym pinem;)).
W 3 turze rozpoczęła się prawdziwa bitwa. Rosjanie weszli w zasięg skuteczny swojej broni. Piechota zajęła już całą wioskę na środku pola. Jej ostrzał z okien zabijał jednego, po drugim fińskich żołnierzy czających się w zasadzce na granicy wzgórz. Na lewej flance samochód pancerny, wspierany przez rusznicę dojechał na bezpośrednią odległość do fińskiego czołgu w końcu go trafiając. Pocisk zerwał gąsienice unieruchamiając pojazd, w tym czasie strzelec karabinu maszynowego kolejny raz (już trzeci) próbował zabić fińskiego spottera, lecz ten kolejny raz pomimo odniesienia rany nawet nie zmienił pozycji, cały czas nadając koordynaty dla kolegów ukrytych za budynkiem stacji radarowej. Była tak blisko przeciwnika, że gdyby nie brak znajomości grażdanki, mógłby przeczytać napis na burcie radzieckiego samochodu, a nawet dopisać coś od siebie. Maxim dokończył dzieła zniszczenia, zabijając drugiego łądowniczego fińskiej armatki. Jej celowniczy obraził się na całą sytuację, założył narty i pojechał do wioski, z której pochodził strzelec rusznicy p. panc., bo przecież ma tam kochankę, która piecze świetny chleb i ma w domu bardzo dobry samogon;) (kolejni weterani nie zdają liderki za straty). Ku przerażeniu fińskiej piechoty na prawej flance zza budynków wyłonił się radziecki olbrzym T-35 i oddał (dosłownie) salwę burtową. Wokoło zaczęły śmigać pociski smugowe karabinów maszynowych oraz wybuchać granaty odłamkowe powodując ogromne straty. W zamieszaniu strzelaniny ginie fiński dowódca plutonu. Również Finowie rozpoczęli akcje ofensywne. Na prawej flance pojawił się fiński samochód pancerny, który podjeżdżając do radzieckiego kolosa strzela z przystawienia z armaty, na szczęście radzieckich czołgistów pocisk odbija się od tylnego pancerza kolosa. Zza wzgórz, za którymi kryła się fińska piechota wyjeżdża ich ciągnik artyleryjski, przywożąc posiłki w postaci kolejnego oddziału weteranów, uzbrojonego w niezawodne pistolety maszynowe Suomi. Ich pojawienie się skutkuje stratą połowy oddziału NKW-ódzistów, który przewodził szturmowi, ci jednak, jak nakazuje czerwona książeczka, nie cofnęli się. Na tyłach radzieckiej armii pojawił się oddział, który dwa tygodnie wcześniej zaczął obchodzić front dookoła. Czekali ukryci pod warstwą sosnowego igliwia, żywiąc się wiewiórkami i zmarzniętymi owocami leśnego podszycia, o które musieli walczyć z reniferami. Teraz nadszedł ich moment. Żniwa rozpoczęli od zabicia obsługi maxima ogniem ze swoich automatów. Od tej pory radziecka armia walczy w okrążeniu, pomimo bycia stroną atakującą.
Kolejna runda rozpoczyna się od szturmu fińskiej piechoty, która zuchwale przebiega pomiędzy radzieckimi oddziałami by wbiec do budynku stojącego za nimi i zadźgać nożami dowódcę radzieckiego plutonu, który się w nim krył. Fiński samochód pancerny kolejny raz próbuje zniszczyć radzieckiego kolosa, lecz znów pocisk okazuje się nieskuteczny, a Finowie zostają zmuszeni do zmiany pozycji ogniem radzieckiej rusznicy, która osłaniała czołg ciężki. Fińscy komandosi na tyłach armii czerwonej szarżą zabijają obsługę rusznicy i zajmują drugi z czterech budynek wioski. Radziecki moździerz wstrzeliwuje się w fiński czołg. Ogień okazuje się nieskuteczny, lecz załoga pojazdu zostaje ogłuszona. Na lewej flance radziecki samochód pancerny próbuje ogniem wspierać walkę z fińską piechotą w centrum pola, gdyż jego ostrzał fińskiego czołgu nie ma już wielkiego znaczenia (Finowie mieli chyba z 5 pinów dzięki trafieniu z moździerza). Rusznica p.panc ostrzeliwując w ruchu Vickersa zbliżyła się do budynku stacji radarowej. W centrum nieostrzelana do tej pory drużyna NKWDzistów wybiega z zajmowanego budynku aby z okrzykiem "UURRAAA!" ostrzelać fińskich obrońców, kryjących się za wzgórzem, zabijając wszystkich poza jednym, który rzucając granat dymny wycofał się poza planszę (kolejni weterani nie zdający testu za straty). Pusty budynek zajmuje komisarz wraz ze swoim łącznikowym. Drużyna NKWD w samym środku trwającej walki przypomina sobie do czego byli szkoleni i nie mogąc się powstrzymać wygarnia w plecy swoich towarzyszy, ścinając serią z pepeszki jednego z nich. Oddział niedoświadczonej piechoty z wielkim poświęceniem i świadomością nieuchronnego końca atakuje jeden z budynków zajmowanych przez elitarną fińską piechotę, w wyniku walki ginie 9 Rosjan i 3 Finów, wbrew pozorom całkiem niezły wynik dla armii czerwonej. Załoga radzieckiego czołgu ciężkiego zajmuje się zlewaniem płynu chłodniczego do menażek, bo silnik zaczął szwankować i zgasł, a przecież na trzeźwo się nie naprawi..

Fiński samochód pancerny widząc bierność radzieckiego kolosa włącza się do walk piechoty w centrum. Zmusza do wycofania bliźniaczy pojazd z czerwoną gwiazdą i ostrzeliwuje z karabinu NKWDzistów. Wspomaga go Vickers, lecz jego załoga jest tak roztrzęsiona, że ogień jest mniej skuteczny, niż można by się spodziewać. Fińscy komandosi szarżują komisarza, lecz na ten moment czekała radziecka piechota ukryta w budynku obok. Gdy Finowie przebiegają między budynkami, Rosjanie otwierają ogień, zabijając trzech komandosów. Komisarz ginie, budynek zostaje stracony. Sytuacja dla obu stron wygląda marnie. Straty były olbrzymie, radzieckie oddziały w sporej liczbie mają tyle pinów, że nie mogę na nie liczyć, za to fińskie, pomimo bycia w pełni sprawnymi liczebnie nie przekraczają 3 ludzi. Walki odbywają się prawie wyłącznie w bezpośredniej odległości i bezlitosnej walce wręcz. Na koniec tury promyk słońca oświetla czerwoną gwiazdę. Po odpowiedniej porcji wódki mechanik odpala radziecki czołg, a 11 osobowa obsługa podnosi się na tyle na duchu, że ściągają wszystkie piny.
Ostatnie rundy wyglądają trochę jak dożynki. Losuję pierwszą kość. Ogień otwiera radziecki czołg. W jednej turze niszczy fiński samochód pancerny, (który stał tak blisko, że lufa radzieckiej armaty prawie go dotykała po obrocie wieży, przy tak dziwnych kątach ostrzału, jakie ma T-35, pomimo zajechania go od tyłu, nawet ucieczką z recce miałby problem się uratować) oraz ostatnią z fińskich drużyn piechoty, zdolnych zająć któryś ze znaczników. Szarża NKWDzistów skutkuje zabiciem ostatnich fińskich komandosów. W ostatniej turze pozostało mi jedynie dobiec do znaczników. Środkowy zająłem bez problemu. Na lewej flance obsługa rusznicy kontestuje znacznik zajmowany przez fiński moździerz. Niestety prawego znacznika, który stoi pusty, a ja mam 7-mio osobową drużynę nieopodal nie udaje mi się zająć, gdyż żołdacy byli zbyt skonsternowani, że zostali ostrzelani przez swoich od tyłu, a jako NKWD nie powinno za nimi nikogo być, co gorsza fakty przeczą zapisom w czerwonej książeczce, bo żaden z nich przez całą bitwę nie zrobił ani jednego kroku wstecz (z resztą, jak żaden z moich żołnierzy, nawet komandosi, którzy zaszli mnie od tyłu zostali zaszarżowani dopiero, jak wyprzedzili jeden z moich oddziałów:P). Niestety 7 tury nie było, abym mógł naprawić do niedociągnięcie.

Bitwa była super, bo pomimo Trejowego pecha w rzutach doprowadził do remisu. Ja w okolicach 3-4 tury byłem przerażony tym co się dzieje, kiedy się okazało, że oddział, po oddziale moi giną w walce z weteranami z rozpylaczami, a kluczowe oddziały takie jak dowódca i czołg albo nie żyją albo mają tyle pinów, że nie mam żadnych perspektyw na ich wykorzystanie. Popełniłem na pewno kilka błędów, choćby taki, że powinienem jakiś jeden oddział wysłać w outflanku, żeby zagroził lewemu znacznikowi, ale nie mogłem się powstrzymać przed typowo radzieckim szturmem, jak już graliśmy odpowiednimi armiami na odpowiednim selektorze, to jedynie popsułbym odczucia artystyczne;)

1 komentarz: